Będzie to wpis, który będzie bardzo ciężko opisać… Tam trzeba było być, bo naprawdę wiele się działo!
Z dziennika Podróże Małe i Duże “wyjazd na kajaki”
Na miejsce Camping Gräveneck dotarłem w piątek 07.06 około 12:15. Tam spotkaliśmy się wraz z moją pasażerką Renią i organizatorem wycieczki Jarkiem. Wspólnymi siłami rozłożyliśmy namiot na środku oraz ustawiliśmy nagłośnienie. Tak rozpoczyna się piękna przygoda!
Około godziny 14:00, więc bardzo szybko, zaczęło przybywać coraz więcej osób. Widocznie nie mogli się doczekać spotkania z nami😀 Wcale się nie dziwię! Sam nie mogłem zasnąć oczekując wyjazdu! Każdy kto dotarł, był w pozytywnym humorze, pełny energii i głodny wrażeń!
Dziękuję każdemu, kto przywiózł choć odrobinę drewna, zapewniło to nam wszystkim ciepło i zabawę przez wszystkie dni na biwaku!
Pierwszego dnia musieliśmy się zadomowić więc.. każdy musiał rozłożyć namiot ale i z tym sobie poradziliśmy! Wszystko sprawnie i szybko poszło, jednak jeden namiot… willa… stanowił dość duże wyzwanie nawet dla mnie!😀 Ada nie wiem gdzie znalazłaś taki namiot ale godny pozazdroszczenia! Większy niż niejedna kawalerka😂 chyba zrobił furorę na tym campingu.
Po pracach organizacyjnych przyszedł jeden szczególny moment. W ten dzień Kuba miał urodziny! Był tort, śpiew, uśmiech na twarzy! Widać było, że tego się nie spodziewał! Jeszcze raz sto lat!🥳
Integracji nie było końca! Pozytywne emocje aż emitowały! Czy to aby Polonia? TAK! Ktoś mógłby nie uwierzyć, że możemy się tak świetnie bawić! Przesiedziałem całą noc już w mniejszym gronie przy ognisku. Dziękuje za wyrozumiałość, oraz przepraszam osoby, które nie mogły tej nocy spać, jednak w takim gronie bardzo dobrze się rozrabia🤣
Dzień 1 został zakończony rozpoczęciem dnia 2! Nadal brak snu! Tak oto powitaliśmy dzień, w którym miał być spływ! Jest sobota dnia 08.06.
Koło godziny 7:00 została ogłoszona pobudka. Widziałem jak wiele osób wyczołgało sie z namiotu zmęczonych ale w pozytywnym nastawieniu! Każdy zjadł śniadanko, spakował się i ruszyliśmy na pociąg.
Pociągiem przejechaliśmy wzdłuż rzeki Lahn około 20 km. Po wyjściu musieliśmy przebyć pieszo około kilometra. Nikt się nie poddał, a wręcz przeciwnie! Każdy chciał tam jak najszybciej dotrzeć. Po drodze zostaliśmy pozdrowieni przez polskiego kierowcę samochodu ciężarowego. Może kiedyś to przeczyta i się uśmiechnie.😀
Gdy dotarliśmy na miejsce, mieliśmy krótki instruktaż z obsługi kajaka, tłumaczony przez Adriannę. Bardzo fajnie tłumaczyła i potrafiła ustawić ludzi do pionu aby się skupili. Nawet instruktorowi nie umknęła ta sytuacja😀
Tak przyszedł ten czas… Wodujemy! Po zwodowaniu mieliśmy delikatne problemy z kierowaniem co z czasem się unormowało. AHOJ PRZYGODO!
Po około kilometrze spotkaliśmy osoby, które miały przewrotkę. Wydawało się, że stracili klucze do mieszkania ale odpowiedź będzie na koniec! Nie zostali z tym sami. Na pomoc ruszył pewien członek naszej grupy i płynął z nimi do końca. Muszę bardzo pochwalić postawę!
Nie uszło uwadze, że i my wpadliśmy w krzaki😂Ada będziesz zdrowsza od pokrzyw! Nurt bywa różny…zdradliwy, nieprzewidywalny. Jednak i na to mamy radę! Mówi się trudno i płynie sie dalej… płynie się dalej… płynie, płynie😂
Po pełnej emocji podróży, dotarliśmy do miejsca, gdzie był nasz punkt namiotowy. Walczyłem ile mogłem, niestety zmęczenie dopadło mnie przed 20:00. Szkoda mi tego czasu ponieważ… widzieli Świętego Mikołaja😂były banany z ogniska, duża dawka humoru, wspólnej zabawy.
Dotarliśmy do ostatniego dnia naszego eventu…jest niedziela 09.06. Obudziłem się koło 7:00, wypoczęty, głodny przygód oraz dalszej integracji😀 Zjedliśmy śniadanie, napiliśmy się kawy i w drogę!
Tym razem jednak troszkę mniejszym gronem. Kilka osób zrezygnowało ze względu na zmęczenie. Jednak kilkadziesiąt kilometrów spływu potrafi zmęczyć😂 Mnie dopadło słońce.. jednak ubrałem się jak eskimos i popłynąłem. Tu duża przestroga.. Jak wybieracie się na taką patelnię używajcie mocnych filtrów słonecznych bo skończycie czerwoni jak ja! jak krab!🦀😂
Po drodze mieliśmy kilka przystanków, by coś zjeść czy napić się czegoś orzeźwiającego. Każdy śmiał się i dokazywał, był kulturalny i szalony. Gdzie indziej znaleźć tak pozytywnych wariatów jak nie u nas?
Tak to właśnie zbliżamy się do końca przygody. Dopłynęliśmy do końca trasy, wyciągnęliśmy kanu i kajaki z wody do punktu odbioru. Wyczyszczone i w jednym kawałku oddaliśmy je osobom odpowiedzialnym za ich transport, a następnie udaliśmy się w górę na przystanek, skąd ruszyliśmy do obozowiska.
Na miejscu sen powoli dobiega końca. Każdy sprzątał, pakował się, składał namioty. Nikt nie chciał opuszczać obozowiska, jednak wszyscy mieliśmy do pokonania kawał drogi powrotnej.
Ten wyjazd na pewno długo zostanie w naszej pamięci! Jednak coś jeszcze obiecałem. Wyżej mówiłem o utopionych kluczach. Otóż nie! Kolejny raz wszystko skończyło się dobrze! Właściciel tak się do nas spieszył, że zostały one w drzwiach!🤯 Nic nie zginęło, wszystko się dobrze skończyło, więc… NIE PODPUSZCZAM WAS ALE…😂 zachęcam do jak najliczniejszego brania udziału w spotkaniach grupy Podróże Małe i Duże!
Tak więc dotarliśmy do końca…oczywiście tego spotkania😁 Będzie ich więcej! Śledźcie nasze poczynania aby nie ominęła Was żadna atrakcja! Nie bójcie się! Pokażcie się! Nie ugryziemy Was! Ja przynajmniej nie mocno🤪 Wielkie podziękowania należą się dla Jarka za zorganizowanie tak licznej wycieczki wraz z Adrianną i przeprowadzenie nas Wszystkich od początku do końca.
Pozdrawiam Młody
Dodaj komentarz