Dziennik ocalałego 25.05.2024r.
Dzisiaj nikt nie zginął. Nikogo nie dopadła zaraza czy pasożyty, lecz nikt nie spodziewał się tak wspaniałej przygody jakim był survival!
Na specjalne zaproszenie grupy Podróże Małe i Duże, z Polski przyjechał specjalista od rzucania nożami i siekierami Michał Berliński MB Feniks. Wytwarza on również własną broń białą, którymi nasz team miał okazję operować.
Spotkanie uchwyciła bardzo sympatyczna, uśmiechnięta fotograf Ania Bomert. Jest profesjonalistką w swoim fachu i nie boi się ubrudzić, by uchwycić każdy piękny moment! Momenty te możecie zobaczyć tutaj, jak i na naszym Facebooku.
Niestety dotarłem dość późno, lecz nie żałuję, że dotarłem! Na miejscu byłem około godziny 20:15. Nie wiedziałem czy dobrze trafiłem. Jednak zaparkowałem, przebrałem się w długą odzież i wyruszyłem na szlak!
Spotkałem dwie przyjaźnie nastawione osoby, które wprowadziły mnie do swojego obozowiska. Było nas więcej! Byliśmy tam w 6 osób. Opowiedzieli mi o swoich przygodach, o szkoleniu jakie mnie niestety ominęło. Dostałem opis skrócony! Jednak teraz nie o tym…
Dostałem cenne lekcje od Wikinga, którego dobrze znacie! Mianowicie: czego szukać w lesie, czym się sugerować i przede wszystkim jak rozpalić ognisko z krzesiwa. Tłumaczył mi i jeszcze jednemu członkowi zgromadzenia krok po kroku czego mamy szukać, jak przygotować strefę, co wykonać przy rozpalaniu ogniska. Miał dużo cierpliwości i empatii co motywowało do dalszej nauki. Na wszelkie pytania odpowiadał zrozumiale i z dużą dozą humoru! Tak udało się nam wszystkim rozpalić ogień z krzesiwa. Mnie nawet z miernej podróbki z Chin! Siedzieliśmy do późna (lub wczesnego ranka) przy ognisku, gaworząc, śmiejąc się, pijąc zacne nalewki, podziwiając gwiazdy i uwaga… nawet medytując!
Następnego lub w sumie tego samego ranka co zakończyliśmy posiedzenie, dostaliśmy następne szkolenia. Ja osobiście dostałem kolejne szkolenie od naszego Admina Darka oraz Wikinga na temat rzucania siekierkami. Nawet sprawnie mi to szło i z czasem oddaliliśmy się na znaczną odległość co również skutkowało trafianiem do celu!
Zjedliśmy pożywne śniadanie oraz bardzo smaczną jajecznicę na wodzie! Tak nie mylicie się! Dobrze przeczytaliście JAJECZNICĘ NA WODZIE! Niestety kiełbasa nie wytopiła wystarczająco dużo tłuszczu by usmażyć na nim jajka. Jednak szkoda naczynia, więc użyliśmy wody. Śmiesznie to brzmi, ale było pyszne! Dziękujemy Naszej kucharce Reni i kucharzowi Darkowi
Po pysznym obiedzie jakim była jajecznica z kiełbasą i opiekanymi warzywami, przystąpiliśmy do dalszego szkolenia. Tym razem z kompasem! Nie mogło zabraknąć topografii. Wiking nauczył nas prawidłowego posługiwania sie kompasem: wyznaczania konkretnych kierunków oraz… kompasu słonecznego! Teraz wiem, że nawet nie mając kompasu nie zatracę orientacji w terenie. Następnie zebraliśmy znaczną część obozowiska by pozostawić je w naszych pojazdach. Jednak to nie koniec!
Namioty złożone, ognisko zagaszone, posprzątane, więc co? W teren!
Weszliśmy w las gdzie dostaliśmy wiele cennych lekcji. Temat związany z rozpalaniem ogniska, odstraszania insektów, uzdatniania wody, a nawet budowy szałasu! Jednak będę niemiły… Nie zdradzę nic więcej! Za to zaproszę Was wszystkich na następne takie wydarzenie na grupie „Podróże Małe i Duże„, aby się tego dowiedzieć!
Na zakończenie dnia udaliśmy się w kierunku pojazdów. Część została by zjeść jeszcze kolację na łonie natury. Ja jednak musiałem wracać. Dość spory kawałek miałem do przejechania. Jednak wiedzcie jedno… Na pewno jeszcze nie raz wybiorę się na takie spotkanie!
Kontakt z naturą, spotkanie przy ognisku, poznawanie nowych rzeczy. Jesteśmy tacy różni, a jednak tacy podobni. Grupa „Podróże Małe i Duże” zmieniła dużo w życiu niejednego grupowicza i wiem, że jeszcze wiele przed nami! Nie jesteście sami. W naszych żyłach płynie polska krew i to nas jednoczy!
Na koniec mogę powiedzieć, że wszyscy mogą sobie w buty wsadzić te kłamliwe stereotypy o Polakach. Jesteśmy wielcy i na wielu spotkaniach to pokazaliśmy! Oraz wiele jeszcze przed nami!
Pozdrawiam, Młody
Dodaj komentarz