Na samym początku notatki z wycieczki chciałbym przywitać serdecznie wszystkich czytających bloga „Podróże Małe i Duże” tych prawdziwych sportowych świrusów i tych mniej sportowych oczywiście również
Pewien Taki Sobie Marcin wraz z Darkiem „Leśnym dewiantem”, wyruszyli sobie w sobotę przed godziną 11:00 z YachtKlub Sachsenhausen z Frankfurtu nad Menem w celu teleportowania się w głąb Bawarii oraz obcowania z naturą Pogodę na starcie mieliśmy piękną, słoneczną z temperaturą około 25 stopni Celsjusza oraz z umiarkowanym wiatrem wiejącym z początku pod nas, lecz to nam absolutnie nie przeszkodziło, bo nas to jeszce bardziej napędza, jeśli mamy pod górkę!
Pierwsze około 50 kilometrów do Aschaffenburga pokonaliśmy nawet nie wiem kiedy, zrobiliśmy wtedy pierwszą pauze. Najpierw to ja zaciagnąłem Darka na ogromną koparę, z której oglądaliśmy okoliczny krajobraz po czym zjedliśmy obiad nad rzeką, ochłodziliśmy sobie stopy w Menie i ruszyliśmy dalej w kierunku celu.
Dodaję, że w pierwszym dniu mieliśmy więcej krążenia rowerem po okolicy, ponieważ udało mi się namówić Dariusza na wspólny trening na drążku w miejscu Kleiner Spielplatz am Hübnerwald w mieście Stockstadt am Main z czego sam osobiście jestem bardzo zadowolony i czuję się bardziej spełniony, ponieważ mam nadzieję wciągnąć go w trening, bo poniekąd jest bardzo mądrym facetem i wie, że trening może przynieść tylko plusy w postaci lepszej sylwetkii, funkcjonowania głowy i ciała oraz oczywiście w tym, żeby być bardziej zdecydowanym i pewnym siebie facetem, lecz tylko wtedy kiedy jest regularność w tym wszystkim!
Po treningu to już był od początku pomysł Darka, żeby popływać i wykąpać się w rzece przy Mittelalterlicher Turm w mieście Niedernberg, co oczywiście zrealizowane zostało do spodu i gdyby nie barka na wodzie przed, którą musielismy uciekać, co nawet uwzględnie w filmie, to Darek przepłynąłby Men wpław
Po tych sportowych doznaniach udaliśmy się do sklepu gdzie musieliśmy też nadrabiać kilometry, a było ich dodatkowych ponad 30 razem z drążkiem
Po zakupach na 2 dni udaliśmy się już w miejsce noclegu i ogniska gdzie też musieliśmy nadrabiać kilometry i przejechać na drugą stronę rzeki, a miejsce nazywa się dokładnie Grillhütte am Galgen w mieście Wörth am Main.
Kiedy tam przybyliśmy zobaczyłem, że Darek znalazł suuuper miejsce obok natury, na samym początku byliśmy sami, lecz po chwili pojawili się Małolaci z okolicy w tym jedna dziewczyna Chcieli oni zrobić tam na miejscu imprezę Dziewczyna była w lekkim szoku kiedy zobaczyła prawdziwych facetów, a jak wszyscy zobaczyli jak radzimy sobie z drzewem gołymi rękomi to okrzykneli Nas Wilkami z Polski
Jeden z nich był na tyle ogarnięty i dobry, że poleciał nam nawet po ekstra grilla, żeby nie czekać, mimo że Darek już ogarnął ogień, bo byliśmy głodni
Jako ja alkoholu nie pije, mało tego nIe toleruje upijjania się do upadłego, ale akurat u Dariusza toleruję, ponieważ ten facet robi wszystko z głową i mimo, że sobie chlapnie to wszytko absolutnie i konkretnie ogarnia, czyli po prostu potrafii wypić kulturalnie, co nie wszystkim się zdarza… Przy tym nie opowiadając nie stworzonych bajek oraz bez bredzenia, dalej można z nim spokojnie merytorycznie pomówić!
Małolaci byli spokojni, nawet przez chwilę poczułem się z nimi jak 16 latek Na nasze i ich życzenie rozkręcilismy delikatnego Rave i była super muzyka. Nasze „dzieci” zaszokowały mnie lekko, bo puszczali momentami ostry hairdstyle Zabrakło tylko laserów, ale za to towarzyszyły nam do pierwszej w nocy gwiazdy
Pojedliśmy mięsiwa, pogaworzyliśmy z Darkiem przy gwiazdach, małolaci się ponapijali, pomieszali co było do pomieszania, pozaliczali zgony co niektórzy i poszli w swoje strony. Ja patrząc na to wszystko trochę z boku już zaliczyłem drzemkę w hamaku, po czym udaliśmy się do spania – Darek w altanie, a ja w hamaku pośród drzew
Wyspaliśmy się lepiej niż w salonie, po czym zjedliśmy rano śniadanie. Ja wczesniej odbyłem spacer poranny po okolicznych polach i sadkach, w których to udało mi się wejść w posiadanie pysznych jabłek – jako pierwszy posiłek rano przed mięsem
Po tych przyjemnościach robiło już się coraz cieplej, zebraliśmy się z Darkiem i ruszyliśmy już w kierunku miejsca docelowego czyli do Würzburga i pokonaliśmy dystans razem z jazdą po mieście minimum 95 kilometrów
Na trasie nie zabrakło dalszych obcowań z naturą, albowiem zarzyliśmy kąpieli w pięknym Menie, bo tam na prawdę jest piękny i spokojny Po czym ruszyliśmy w dalszą podróż ku celowi, ja odkryłem po drodzę sady z owocami i warzywami, co pozwoliło nam na uzupełnienie witamin i wody już nie mówię o reszcie smakołyków zjedzonych po drodzę Ja osobiście zamiast mieć lżejszy plecak na mecie, to dobrałem pysznych jabłek, po czym plecak ważył nie 14 a około już 16 kilogramów. Także na pusto się nie lata, zbyt lekko też nie może być, to nie w moim stylu
Kiedy dobijaliśmy się do celu to przed miastem czekała nas nagroda w postaci ostrego zjazdu, na którym musielismy uważać bardzo, bo droga była wąska i strasznie nie równa oraz w każdej chwili mogliśmy zobaczyć samochód tuż przed sobą… Osiągnęliśmy tam prędkości ponad 60 km na godzinę, po czym obgadałem to od razu z Darkiem, że jakby wyjechało nam jakieś auto, to moglibyśmy już nawet ze sobą nie gadać. Lecz wiem, że Darek tak właśnie często jeździ i u nas z górki się nie hamuję, to w ten sposób doszedł zastrzyk adrenalinki troszkę
Na miejscu docelowym zrobiliśmy sobie na dowód tego parę fotek przy fontannie obok Residenplatz w mieście. Po czym zrobiliśmy rundę po pięknym zabytkowym Würzburgu! Zjedliśmy i grzecznie wróciliśmy do domku pociągiem
Dziękuję Mordeczko za wspaniałą przygodę, za wysiłek, za doznania sportowe i oczywiście obcowania z naturą, bo to jest tak na prawdę nasze motto przewodnie NATURA!!!
Miasto jest tylko punktem docelowym, aby wykręcić co mamy wykręcić i z którego dość szybko się ewakuujemy Tutaj charakter się liczy, siła, kondycja i zaangażowanie!!! Żaden prąd czy wiatr nam nie da rady!!! Po drodze wyprzedzaliśmy elektryki!
Jeszcze raz dzięki za przygodę Świrusie i do następnej przejażdżki, bo uzupełniamy się znakomicie
Pozdrówki dla wszystkich sportowych Świrusów, którzy kochają naturę i Sport
Zdjęcia znajdzienie na naszym Facebooku: https://www.facebook.com/groups/hesseniokolicepodrozemaleiduze/posts/9977105682363203/
Pozdrawiam,
Marcin „Słoneczny Teleportal”
Dodaj komentarz