Grupa Podróże Małe i Duże znana ze swoich nietypowych pomysłów oraz pełnego kalendarza organizowanych wydarzeń wyjechała tym razem na podbój mroźnej Arktyki, na północ Norwegii.
Przez pełne 4 dni byli oni w Tromso, które jest uważane za bramę Arktyki i faktycznie tak było, ale zacznijmy od początku…
Wyjazd do Tromso stał początkowo pod wielkim znakiem zapytania. Bilety nie należą do najtańszych (co najmniej 450 euro z Frankfurtu nad Menem). W ogóle cała Norwegia jest dość drogim krajem, co potwierdzają rankingi pokazujące ten kraj jako piąty najdroższy w Europie. Wyjazd odbył się w lutym 2024 – był to ostatni moment na znalezienie zorzy polarnej na niebie, a sporo ludzi wciąż zbierała pieniądze po urlopach z 2023 oraz wydatkach związanych z Bożym Narodzeniem.
Warto nadmienić, że w okresie między 21 listopada, a 21 stycznia Słońce tu w ogóle nie wschodzi, panuje noc polarna, co objawia się błękitnym kolorem nieba, choć nie powinno to przeszkadzać w znalezieniu zorzy.
Wiąże się z tym ciekawostka z pączkami (tzw. berlinerboller). Przez całą noc polarną w sklepach dominują pączki z czekoladową polewą. Wraz z pojawieniem się Słońca, półki w supermarketach uginają się od pączków z lukrem (biała polewa) w promocyjnych cenach, zwykle ok. 5 nok/szt, czyli niecałe 0,5 euro.
Udało się zebrać 6 osobową, zgraną ekipę, która miała chrapkę na zrealizowanie swojego odwiecznego marzenia ujrzenia zorzy na własne oczy.
Mieszkaliśmy w wynajętym na Airbnb mieszkaniu, mieliśmy wyposażoną kuchnię, co pozwoliło obniżyć trochę koszty jedzenia. Koszt noclegu za jedną dobę od osoby wyniósł nas 50 euro. Byliśmy oddaleni kilka kilometrów od centrum Tromso, ponieważ tam koszt byłby o 30% wyższy.
Dzięki naszej zaradności i (nieukrywajmy) szczęściu, znaleźliśmy Polaka mieszkającego w Tromso (Jiuuliuusz Cezar), który był naszym kierowcą oraz łowcą zórz polarnych. Dzięki niemu mieliśmy transport z i do lotniska, widzieliśmy renifery oraz udało się upolować niezwykłe zorze. Także jeśli będziecie w okolicy Tromso to macie już od nas pomocny kontakt.
Zorze polarne nie tańczą po niebie (przynajmniej te nasze nie tańczyły) i są o wiele lepiej widoczne przez obiektyw telefonu niż przez ludzkie oko. Dlatego są trudne do znalezienia. Do tego wymagane jest przejrzyste niebo, dobra pogoda, odpowiednie miejsce oraz duże wybuchy na Słońcu. Zorza może przyjąć kolor zielony, niebieski, żółty lub czerwony. Najlepiej je fotografować w trybie nocnym z jak najdłuuuższym czasem naświetlania oraz statywem.
W Norwegii wspinaliśmy się również po górze Stornsteinen ze szczytem Pa Toppen wchodząc na 1300 m.n.p.m.
Mimo niezbyt dużej wysokości jesteśmy niezwykle zadowoleni z tego faktu, ponieważ panujące warunki były bardzo trudne: zamieć śnieżna, duży i zimny wiatr prosto w twarz, zaspy śnieżne miejscami na 1,5 metra, wystające fragmenty skał i lodu oraz nisko położone chmury utrudniające widoczność.
Nie spotkaliśmy NIKOGO na naszej drodze, zapewne z powodu iż po prostu dla innych było to zbyt niebezpieczne i zbyt męczące. Nie korzystaliśmy z wytyczonego szlaku, ponieważ był kompletnie zasypany. Darek prowadził i wszyscy szli za nim.
Grupa Podróże Małe i Duże nie byłaby sobą gdyby nie było elementów rozrywkowych. Byliśmy w kilku restauracjach, barach i klubach, między innymi w lodowym barze, gdzie panowała temperatura -7 stopni Celsjusza i wszystko było wykonane z lodu: kieliszki, stoły, krzesła, ściany. Od obsługi dostaje się na siebie narzutę, aby nie dostać odmrożeń.
Byliśmy w muzeum polarnym spotykając miśki, ryby, foki, morsy, renifery, eskimosów oraz eksponaty broni, harpunów i lodołamaczy.
Wybraliśmy się również do muzeum trolli, co było ciekawym doświadczeniem. Trolle fascynują Norwegów od setek lat i na stałe wpisały się w kulturę kraju fiordów.
W Norwegii byliśmy po raz kolejny. Pierwszym razem spędziliśmy tam noc na mrozie -15 stopni będąc na obozie survivalowym ze Szlendim z kanału Partyzanci Lubelszczyzny.
Zobacz artykuł na portalu Polski Obserwator: Z Frankfurtu nad Menem do Norwegii: Niezwykła podróż survivalowa grupy „Podróże Małe i Duże” – przygoda, przetrwanie i lekcje bushcraftu.
Czuję, że jeszcze nieraz odwiedzimy ten niezwykły kraj.
Przypominam, że nasze wyjazdy ogłaszamy na Facebooku i opisujemy w zakładce Wydarzenia.
Organizujemy loty, nocleg, transport oraz wszelkie atrakcje.
Pozdrawiam,
Dariusz Grom
Administrator grupy PMiD
Dodaj komentarz